środa, 26 listopada 2014

Jedzenie, picie i zagubione w akcji

Byłam niedawno na kolejnym szwedzkim. Tym razem robiliśmy przez całe zajęcia część "czytanie" z egzaminy Swedex B2. Trudne było. Zwłaszcza, że ja w zeszłym roku skończyłam szwedzki na A2, czyli dwa poziomy niżej. No ale jakoś na pytania poodpowiadałam. Za tydzień wyniki.

czwartek, 6 listopada 2014

Zakupy, jedzenie, piwo, cholesterol i kolokwia

A dziś zamiast książkowo, to... filmowo. ;) Byłam ostatnio ze znajomymi na polskim filmie Służby specjalne, który to film, mimo że dla mnie był trochę chaotyczny i pewnie czasem nie zrozumiałam jakiegoś wątku politycznego, to wyszłam zadowolona. Koleżanka napisała do mnie rano, jak byłam akurat dość mocno zajęta w pracy, czy idę. Ja odpisałam po dwóch godzinach, że tak, oczywiście. No właściwie napisałam tylko Ok. ;)

wtorek, 28 października 2014

Marchewka i wypływające złotówki

Byłam dziś na pierwszym szwedzkim. Okazuje się, że muszę sporo nadrobić, bo poszłam na zajęcia dla grupy, która miała dużo więcej godzin w zeszłym roku niż ja. Ale słownictwem nie odstawałam aż tak bardzo. ;) Przynajmniej będę miała motywację do pracy.
Zamiast zeszytu wzięłam notes, który przywlokłam kiedyś z jakiejś konferencji studenckiej. Podręcznika jeszcze nie mam, ale niedługo sobie skseruję. Legalnie, gdyż nasza szkoła kseruje w porozumieniu z wydawnictwem. ;)

wtorek, 21 października 2014

A więc praca, język szwedzki i gotowanie!

Planuję upiec sobie zapiekankę, na którą przepis znalazłam w internecie. Już od początku są problemy... ;) Miałam kupić osiem średnich ziemniaków. Znalazłam albo takie po dwa i pół kilo, albo takie malutkie, młode ziemniaczki. Kupiłam dwanaście malutkich, zobaczymy. Miałam kupić sos sojowy, którym oblałam się przy otwieraniu... Miałam kupić majeranek. Przejrzałam w sklepie ścianę przypraw, znalazłam wiele, od wielu rodzajów pieprzu i papryki po przyprawy do ryb, kurczaka i kebabu. Majeranek leżał na samiutkim końcu, na najniższej półce, raptem kilka opakowań. Mało popularna przyprawa.

niedziela, 5 października 2014

O szkoleniach, soi i piwie

Z książkowych spraw - skończyłam książeczkę polską, którą kupiłam sobie jeszcze na wakacjach: Anioły jedzą trzy razy dziennie Grażyny Jagielskiej, o pani, która trafiła do psychiatryka. Teraz zaczęłam Okruchy dnia - książkę autora japońskiego o angielskim kamerdynerze. ;)
Mam jeszcze do przeczytania cieniutką rosyjską - Sołżenicyna, ale to na potem.

poniedziałek, 15 września 2014

Komputerek i inne ciekawostki

Wakacje mają się ku końcowi, niedługo zaczynam swoje zawodowe życie. Za parę tygodni, mam nadzieję, na moje konto wpłynie pierwszy własny zarobek. Niewielki zarobek, ale swój, prawdziwy! ;)

niedziela, 3 sierpnia 2014

Jak żyć, to na wakacjach!

Nie odwiedzałam bloga przez parę miesięcy. No ale działo się sporo, jak można się domyślić. Najpierw sesja, kilka egzaminów, niektóre w przeciągu paru dni. Potem załatwianie papierów, bieganie. A na końcu drogi - upragnione! - wakacje.

wtorek, 6 maja 2014

Dam znać


Minęła majówka, a minęła pod kątem odpoczynku i przygotowywania się psychicznego do nadchodzącej sesji. Cztery duże egzaminy i kilka zaliczeń - oto co czeka mnie w nadchodzących miesiącach.

niedziela, 20 kwietnia 2014

Wrócić do Miasta nad Morzem

Zaliczenie zdane, dzięki czemu oglądać katedry z poprzedniego posta od środka już nie muszę. Piąteczka w elektronicznym indeksie zdobyta. Teraz uczę się na następne zaliczenie, już za tydzień. Z grubej dość książki, niestety. I swoich bazgrołów w zeszycie.

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Oglądanie katedry od środka

Zbliża się zaliczenie. Z tego samego przedmiotu, z którego w poprzednim poście miałam odpytkę. Czyli teraz muszę przebrnąć przez cały skrypt, przez górę pytań z zeszłych lat i przez stos swoich własnych notatek. A robiłam ich na tym przedmiocie niewiarygodnie dużo. Mam teraz torebkę wypchaną ową giełdą i moim grubym zeszytem, chodzę z tym i nie wiem, od czego zacząć.

niedziela, 30 marca 2014

Na wejście

Dziś siedzę i się uczę. Do przedmiotu, z którego jutro mam mieć odpytkę. Odpytka na wejście - to to, co studenci lubią najbardziej... Okropność. Tak więc siedzę nad skryptem od paru dni i ledwo co wyściubiam nos z domu, by przejść się do sklepu.

poniedziałek, 24 marca 2014

Nie pamiętać tygodnia

Siedzę sobie wieczorkiem przy piwku i czipsach serowo-cebulowych i robię prezentacje na zajęcia, z których zaliczenie mam w tym tygodniu. Ponoć łatwy test. Ale ja wolę się nauczyć, zobaczymy, co będzie. Zawsze wolę mieć pewność co do mojego stanu wiedzy.

niedziela, 16 marca 2014

Przygody nie tylko sportowe

Zapisałam się niedawno na jakieś warsztaty z komunikacji. Zobaczymy, co to w ogóle będzie i czy ma to jakiś sens. ;) Niedawno byłam na warsztatach z przemocy w rodzinie i całkiem mi się podobało, więc może i te spełnią moje oczekiwania.

czwartek, 6 marca 2014

Skrypty

Ostatnio w gonitwie zaliczeniowo-egzaminacyjnej prawie zapomniałam, jak to jest mieć ciekawe, luźne zajęcia. I przypomniałam sobie. Wczoraj. Pozytywne zaskoczenie. Po codziennym kupowaniu kawy, by nie przysnąć na seminariach (mimo odpowiedniej ilości snu wbrew pozorom...)

piątek, 14 lutego 2014

Kompletny brak weny


Po leki z poprzedniej notki poszłam do mojej lekarki rodzinnej, ale mogła wypisać mi tylko kurację na dwa tygodnie. Tak więc dziś grzecznie potuptałam do ciasnej poczekalni i odczekałam swoje, by dostać upragnioną receptę.

czwartek, 30 stycznia 2014

Leki, których do dzisiaj nie posiadam

Skończył mi się jeden z leków, które przyjmuję. Niby nic takiego, mogę przecież nie brać przez jeden dzień. Kilka razy zdarzyło mi się już przecież zapomnieć i nic się nie stało. A jeden dzień właśnie od końca opakowania miałam czekać na wizytę u mojej lekarki.

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Jak to poznam swoją rodzinkę

Skończyłam wreszcie Karola Szalonego, cienką, ale ciekawą książeczkę o XIV- i XV-wiecznej Francji. Teraz zacząć mogę Aferę Leopolda, książkę, którą udało mi się kupić za 2,99zł w pobliskim hipermarkecie. Przeczytałam na razie ze dwadzieścia stron w przerwie między zajęciami i lektura wydaje się być ciekawa.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Nowy Rok!

A więc zaczął się nasz 2014! Zaczął się on niewielką książką Aleksandra Dumas Karol Szalony i, nieco większą, Wyjątek Christiana Jurgensena. Tę pierwszą, którą dostałam na święta od babci, czytam właśnie, druga czeka w kolejce.