Dziś siedzę i się uczę. Do przedmiotu, z którego jutro mam mieć odpytkę. Odpytka na wejście - to to, co studenci lubią najbardziej... Okropność. Tak więc siedzę nad skryptem od paru dni i ledwo co wyściubiam nos z domu, by przejść się do sklepu.
A w sklepach bywa ciekawie. Dzisiaj kasjerka poinformowała mnie, że na ser, który kupowałam, jest promocja i mam dobrać sobie jeszcze. Tak więc wróciłam do domu z czterema takimi samymi serami i piwem. Dobra zagryzka.
W Galerii Bałtyckiej od jakiegoś czasu obejrzeć można jakieś dinozaury. Jeden z nich nawet ryczy i macha głową i ogonem. Co za dziwactwa...
W sumie lepsze to niż choinki i lampki w listopadzie. ;)
A teraz odliczam strony do końca skryptu i czekam, aż będę mogła w nagrodę wypić to kupione dzisiaj piwko. Stoi tu obok i kusi, ale wypiję je dopiero, gdy skończę rozdział, który teraz czytam. Trzeba czasem czegoś na zachętę.
Nawrzucałam dziś obrazków spożywczych. Może kiedyś ktoś przeczyta ten post i zgłodnieje. ;)
W ogóle to kończą mi się studia. Za trzy miesiące ostatnie egzaminy, ostatnie zaliczenia i w ogóle. Trochę tęskno będzie, zwłaszcza za fajnymi ludźmi, bo nie za zakuwaniem przecież. ;) Trzeba się będzie przestawić, najpierw na bezrobocie, potem na zarobkowanie. Mam nadzieję, że skuteczne zarobkowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz