środa, 26 listopada 2014

Jedzenie, picie i zagubione w akcji

Byłam niedawno na kolejnym szwedzkim. Tym razem robiliśmy przez całe zajęcia część "czytanie" z egzaminy Swedex B2. Trudne było. Zwłaszcza, że ja w zeszłym roku skończyłam szwedzki na A2, czyli dwa poziomy niżej. No ale jakoś na pytania poodpowiadałam. Za tydzień wyniki.

Tak na marginesie, lektorka zapowiedziała nam, że będziemy dostawać do domu dłuższe wypracowania do napisania. Trzeba będzie poświęcić chwilę. A ja po pracy przychodzę albo późno, albo zmęczona i idę spać... Jakoś będę musiała zmotywować się wieczorami do posiedzenia nad pisaniną.

Rozmawiałam z koleżanką, którą okradli w pociągu z paruset złotych. Smutne. Mnie okradli raz w zyciu. Gdy zapomniałam piórnika ze szkolnej toalety. Wróciłam po jakimś czasie i już go nie było. Taki ładny, futerkowy piórnik... Zostawili mi tylko... linijkę. Bałam się rodzicom powiedzieć, więc wzięłam jakiś inny, stary piórnik i go używałam. ;) Do dzisiaj nie wiedzą... ;)
Z książek przerabiam ostatnio Galapagos Vonneguta. Do autora tego zachęciła mnie pierwsza przeczytana przeze mnie jego książka: Kocia kołyska, która wydała mi się smutną, acz urzekającą lekturą. I tak ostatnio postanowiłam wrócić to tego autora. Mam jeszcze kilka jego dzieł na komputerze. Na później.

A teraz popijam sobie piwko. Nie jest co wprawdzie mój ulubiony Żuberek, ale też dobre Tyskie. No i kiełbaski dzisiaj zjadłam na obiad, a tatara na kolację. Mięsny dzień.
A jutro, jak zwykle przed ósmą muszę być w robocie i stawić się w sekretariacie, by zobaczyć rozpis obowiązków. A o ósmej odprawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz