sobota, 19 stycznia 2013

A może... niemiecko?

Sporo ostatnio dzieje się na uczelni, więc książki odłożyłam raczej na bok, nie mogłam jednak całkowicie z nich zrezygnować. Nie ja. Na dwa razy połknęłam więc nie za długi (jak na szwedzkie kryminały) i lekki w czytaniu tomik Björna Jakobssona Na końcu drogi. Jeden ze świątecznych prezentów od rodziców. :)
Można polecić jako dobrą pozycję na podróż czy wykład, bo treść nie jest zbyt skomplikowana, bohaterów niewielu, za to klimat pozwala oderwać się myślami od nudnego otoczenia. ;)

Następnym kąskiem jest niemiecki (!) kryminał Hansa Wernera Kettenbacha Śmiertelny kawałek lodu, o którym więcej napiszę, mam nadzieję, już niedługo.

Jak już jestem przy tytułowym języku naszych zachodnich pracodawców: odświeżyłam niedawno linki z moją miłością z dzieciństwa, zespołem Die Toten Hosen. Posiadałam, jeszcze w czasach discmanów, ich płytę i słuchałam swego czasu bez opamiętania. Teraz powrócili, by znaleźć miejsce na moim telefonie, we własnym, prywatnym folderze. ;)
Kilka ich piosenek, które wyjątkowo lubię:
Jest jeszcze wiele, ale nie będę tworzyć kilometrowego posta. Kto będzie chciał, ten znajdzie. ;p

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz