Oczywiście nauka nauką, ale sprawy książkowe nie mogą zostać pominięte. Więc: godną polecenia pozycją okazał się szwedzki kryminał dziejący się we Francji :) Szampan-Führer Kårego Halldena. Wcześniej jeszcze sięgnęłam po kryminał niemiecki Śmiertelny kawałek lodu Hansa Wernera Kettenbacha. A poza tym wciągnęłam się w Grę o tron i przedzieram się obecnie przez piąty tom. Sporo dobrego słyszałam o serialu na podstawie książki, ale muszę pokonać najpierw moją niechęć do seriali (nie mam nic do gatunku, po prostu nie przepadam za oglądaniem czegoś w odcinkach), żeby się o tym przekonać.
Za spraw uczelnianych: wszyscy mają powoli dosyć, przyjaciółka ucieka za pół roku na erazmusa, za to druga wraca. Mi się jakoś nie chciało. W Mieście Nad Morzem chyba mi za dobrze. ;)
Zwlekłam się dzisiaj o morderczej godzinie dziewiątej, by pobiec na uczelnię i posiedzieć trochę i poedukować się w formie bardziej praktycznej niż zapewniają mi studia. Jakiś czas temu, również w weekend, większość soboty i niedzieli przesiedziałam na warsztatach (cel podobny). Nie poznaję siebie... Chce mi się. ;) Papierkologię w kole naukowym pomijam, bo to niby też rzecz dodatkowa, ale nikogo o zdrowych zmysłach to nie cieszy.
No, przerwa w radościach studiowania zrobiona, jeszcze tylko ploteczki z mamą i można wracać do mądrości zawartej w slajdach. Szoka, że nie w mojej głowie, ale czego ja wymagam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz